- Oj, daj spokój, tyle lat minęło, czas zapomnieć, rozumiesz? A przecież ona jest moją siostrą, poza nią nie ma już żadnych krewnych - odpowiada zirytowany mąż.

Ale Elena jest pewna, że ​​​​jej mąż ma krewnych: to ona, ich syn i córka. A szwagierka… Sama kiedyś wybrała ten format relacji. Tak, teraz nie żyje się jej zbyt dobrze, ale wtedy, wiele lat temu, należało pomyśleć, że w jej życiu dzieje się wszystko, o czym brat i jego rodzina mogą tylko pomarzyć.

– Mój mąż i ja pobraliśmy się 22 lata temu – mówi Elena – przez pierwsze lata próbowaliśmy osiedlić się w mieście, a szwagierka została w wiejskim domu z rodzicami. Jest 10 lat młodsza od mojego męża, ma teraz 38 lat.

Elenie i jej mężowi udało się nawet kupić małe mieszkanie w mieście, urodziła się starsza córka, a potem szwagierka poszła na studia, zmarł ojciec jej męża, a jego matka ciężko zachorowała. Tak się składa, że ​​wszystko zaczęło się nakładać na siebie: problemy z bliskimi, huragan uszkodził dach domu, a siostra męża nadal się uczyła.

„Teściowa zaproponowała wtedy, żebyśmy do niej wrócili i zamieszkali z nią w domu” – wspomina Elena. „Miałam normalne stosunki z matką mojego męża. Ale wiedziałam, że nigdy nie będę córką. Ale z miłości do męża poszłam na to, przeprowadziliśmy się, wynajęliśmy mieszkanie i za te pieniądze naprawiliśmy dom.

„Zrób dobudówkę” - powiedziała teściowa, - natychmiast ci to załatwię, a dom zostanie podzielony na pół. Jeśli już, kup to od swojej siostry, a będziesz żył lepiej. Jeśli nie chcesz - sprzedać, podzielić się pieniędzmi, swoim wkładem - twój udział powinien być większy.

Elena z mężem przez kilka lat inwestowali w rozbudowę, naprawili dach, zamontowali w domu łazienkę i toaletę (wcześniej obiekty znajdowały się na zewnątrz). Teściowa zgodnie z obietnicą załatwiła także przedłużenie synowi i synowej oraz napisała testament. W tym momencie siostra jej męża mieszkała już z mężem na terenie jego rodziców w mieście.

„A teraz teściowa umiera” – mówi Elena – chowamy, do końca opiekowałam się matką mojego męża, a Kasia przychodziła tylko raz w miesiącu, a kiedy teściowej już nie było, Kasia przyjechała z mężem i teściową i zaczęło się...

Kasia, za namową męża i jego matki, nie zgodziła się na sposób, w jaki jej matka podzieliła dom. Była bardzo oburzona, że ​​jej brat miał teraz większość majątku i nawet Elena otrzymała część. Rozpoczął się długi i trudny podział spadku, sądy, zalewając Elenę i jej męża słownymi obelgami.

– Daj spokój, tylko to – Elena jest oburzona – szargała nerwy, pozywała przez kilka lat, ale niczego nie zyskała, ale zaczęła brudną grę: odcięła letni dopływ wody, z czego 2 metry szły wzdłuż jej działki, musieliśmy pociągnąć nową gałąź. Pomiędzy podzielonymi połówkami ogrodu zamontowała wysoki płot, głuchy, tak aby w naszym zacienionym miejscu faktycznie nic nie mogło rosnąć. Podejrzewam, że od czasu do czasu zasypywała nasze rośliny solą.

Generalnie o wojnie sąsiadów o ścieżkę między działkami czytałam tylko w książkach, a potem przekonałam się w praktyce, jak to wyglądało. A przecież sama rzadko przyjeżdżała, wykorzystując swoją część spadku jako letni domek, ale kiedy już przyjechała, zawsze starała się zrobić coś złego.

Elena i jej mąż wielokrotnie proponowali Katarzynie odkupienie od niej części spadku, ale podała bardzo wysoką cenę. Kiedy zgodzili się na jej warunki, zaciągnęli pożyczkę w banku, szwagierka nagle „zmieniła zdanie”. Pożyczka została szybko zwrócona, jednak część pieniędzy i sporo nerwów pozostało stracone.

- I tak - mówi Elena - rok temu nasza Kasieńka pojawiła się z synem na swojej połowie. Mąż, jak powiedziała bratu, znalazł młodą żonę i po prostu ją wyrzucił. Myślałam, że cyrk z codziennymi skandalami zacznie się od nowa. Ale nie, okazało się, że jest jeszcze gorzej. Kaśka płakała na ramieniu brata nad swoim nieszczęsnym losem, skarżyła się, że mąż i teściowa postawili ją przeciwko bratu, a teraz pragnie spokoju, pokoju, ciszy i… braterskiej pomocy.

Popularne wiadomości teraz

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Bruce Willis sprzedał majątek o wartości 65 milionów dolarów z powodu choroby

Aleksandra Domańska zaskoczyła przemianą: aktorka zmieniła kolor włosów i znacznie schudła

Modlitwa do tego apostoła czyni cuda w finansowych tarapatach. Wystarczy kilkukrotnie ją odmówić z głęboką wiarą, a stanie się to, na co czekamy

Pokaż więcej

- No cóż, została bez pracy, nie pojedzie, diabli wiedzą dokąd komunikacją miejską. Mój mąż dojeżdża do pracy transportem firmowym, ja pracuję bezpośrednio na wsi, nasze dzieci studiują, a teraz mieszkają w miejskim mieszkaniu. Syn szwagierki kończy szkołę, zostaje przeniesiony do naszej wiejskiej szkoły, a Kaśka cały rok siedzi w domu. Alimenty są, ale są małe i ile pozostało do końca? Trochę ponad rok, więc Kaśka postanowiła wleźć bratu na głowę.

Elena kategorycznie odmówiła wybaczenia szwagierce. Nie zamierzała się z nią kłócić, ale przecież nie mogłaby się przyjaźnić. I zdecydowanie sprzeciwia się temu, aby brat pomagał finansowo siostrze. Mąż albo idzie do siostry, żeby razem kopać w ogródku, albo w tajemnicy przed żoną pomaga finansowo.

„Mam samochód” – mówi Elena – „nie, nie jest wspólny, tylko mój”. Dostałam go prawie nowego 4 lata temu od wujka. Jest to dla mnie wygodne, ponieważ tylko ja prowadzę samochód. Mogę pojechać służbowo do miasta, przywieźć coś synowi i córce. Tak więc Kasia, nie znając szczegółów, ostatnio zwróciła się do męża: znalazła pracę, ale musiała tam pojechać. Ma prawo jazdy, ale nie ma samochodu.

- Nie jeździsz chyba zbyt często w tygodniu, prawda? - powiedział mąż do Eleny - Kaśka musi pracować, dajmy jej samochód.

– Oczywiście skarciłam męża, a nawet użyłam kilku niezbyt przyzwoitych słów. Samochód mam dać Kaśce? Oczywiście odmówiłam. Nie chcę pomagać jego siostrze. Powiedziała mi za dużo „czułości” przez te wszystkie lata – mówi Elena – i ogólnie powiedziałam, że ​​mam dość jego ciągłej pomocy walniętej siostrze.

- Czy możesz sobie wyobrazić - mąż kombinował - nasz syn i córka dorosną i zaczną się kłócić. Kaśka to moja siostra, nigdy nie wiesz, co się stało, czas zapomnieć. Ona jest rodziną. Była głupia, posłuchała męża i byłej teściowej. Teraz zmądrzała. Na starość trzeba poprawiać relacje, a ty ciągle się złościsz i trzymasz urazę... 

Elena zapewnia, że ​​nie jest ani trochę zła, ten czas już minął. Ale też nie chce pomóc szwagierce. Czy uważasz, że to jest prawidłowe? A co zrobić z życzliwym mężem, który wydaje się gotowy dzielić się wszystkim ze swoją siostrą?

O tym pisaliśmy ostatnio: "W każdy weekend odwiedza nas mój były mąż. Zaczyna uczyć życia naszą dorosłą córkę"

Jedyną dobrą rzeczą w moim pierwszym małżeństwie, które zakończyło się 9 lat temu, była moja córka.

Choć mąż pełnił rolę żywiciela rodziny, nie dbał o rodzinę tak bardzo, jak to tylko możliwe. Nie mogłam tego znieść i odeszłam. Regularnie płacił alimenty, ale rzadko odwiedzał córkę. Ona i ja pogodziłyśmy się już z jego obojętnością i prawie o nim nie myślałyśmy. Teraz jestem ponownie zamężna. Tym razem pomyślnie. Mamy w rodzinie wspaniałego chłopca i jestem naprawdę szczęśliwa.

Mój obecny mąż jest wspaniałym, rodzinnym człowiekiem...
Udało mu się także nawiązać wspaniałą relację ze swoją pasierbicą. To dużo kosztuje. Oczywiście ojciec córki nie zniknął całkowicie z horyzontu. Przez te wszystkie lata dzwonił na święta. Ale w tym roku coś mu się stało. Nagle bez wyraźnego powodu zaczął aktywnie interesować się swoją 17-letnią córką. Zaczął do niej regularnie dzwonić, pytać o wszystko, a nawet próbować ją edukować.

Ostatnio wyraził skrajne niezadowolenie z faktu, że jego córka farbuje włosy. Prawie się roześmiałam – rok temu zaczęła farbować włosy. I zauważył to właśnie teraz. Próbowałam mu wytłumaczyć, że nie ma w tym nic złego. Nastolatka próbuje odnaleźć siebie i spróbować czegoś nowego. To minie z czasem.

To nie uspokoiło byłego męża, który osobiście rozmawiał z córką. Teraz w ogóle nie chce z nim rozmawiać. Jeszcze wcześniej nie była szczególnie chętna do słuchania poleceń ojca, a teraz jeszcze bardziej go unika. Dla niej nie jest już autorytetem. Ale ostatecznie to wszystko była moja wina. Według byłego, porzuciłam córkę i całą uwagę poświęcam najmłodszemu dziecku.

Doszło do tego, że zaczął grozić mi pozwem. No cóż. Wkrótce córka skończy 18 lat i niedaleko jej do dorosłości. Jeśli chciał ją kształcić, to pociąg ten już dawno odjechał. Ale pomimo całkowitej absurdalności przedsięwzięcia, mówił poważnie. W ten weekend ponownie przyszedł porozmawiać z córką o przyszłości. Nawet nie chciała z nim rozmawiać. I znowu mnie o to obwiniał. Kiedy wrócił do domu, przyszła mi do głowy pewna myśl.

A co jeśli on w ten sposób chce nas po prostu denerwować? Przecież pozostał sam, bez rodziny, nawet nie ma dziewczyny. A co, jeśli po prostu nie może znieść świadomości, że jego była rodzina radzi sobie bez niego?