Obok mnie usiadł młody chłopak o imieniu Piotr i zaczął głośno rozmawiać przez telefon. Prawie cały autobus usłyszał, że zatrzymał go szef, a nie jakaś tam Sylwia z działu kadr, oraz że kocha tylko swoją dziewczynę, z którą rozmawiał przez cały ten czas i uważnie ją słuchał.

Uprzejmie poprosiłam Piotra, aby rozmawiał ciszej, ale on patrząc na mnie z góry, udawał, że nie mówię do niego. Mój spokój wystarczył mi tylko na około dziesięć minut. Po tym nadszedł czas, kiedy pochylając się nad telefonem Piotra, powiedziałam delikatnym głosem:

"Piotrze, przestań już tłumaczyć się przed nią. Rzuć telefon i przyjdź szybko do mnie do łóżka, mój słodki!"

Piotr skoczył z krzesła jak oparzony, ale nie powiedział ani słowa. Myślę, że na długo zapamięta, że w miejscach publicznych trzeba szanować innych ludzi oprócz siebie.