CZYM MOŻNA KARMIĆ DZIECKO

Nie jestem jedną z tych babć, które wiecznie krążą wokół swoich wnuków. Nie, nie zrozumcie mnie źle, bardzo kocham swoją wnuczkę. Ale nie widzimy się zbyt często, bo mam swoje życie, a ona ma swoje. A Zosia mieszka z rodzicami i matką zięcia. Dlatego uważam, że nie jest dobrze często odwiedzać ich

Ogólnie rzecz biorąc, nikt nigdy nie miał do mnie zastrzeżeń w tej sprawie. Do niedawna, kiedy spotkaliśmy się na rodzinnej kolacji. Po przyjeździe od razu zauważyłam, jak wnuczka przybrała na wadze. Ma tylko 3 lata, a jej brzuszek jest już wypukły, od razu widać, że dziecko ma nadwagę. Obserwowałam ją cały dzień. Dziewczynka ciągle je, prawie nie bawi się w gry ruchowe, po prostu dlatego, że nie może. Czy to jest normalne?

Wieczorem nie wytrzymałam i zaczęłam odbierać od Zosi ciasteczka i cukierki. Kiedy zauważyła to matka zięcia, rozpoczął się skandal. Wtedy w naszą kłótnię wmieszała się moja córka, która po porodzie nie schudła, a wręcz przybrała na wadze.

Córka zaczęła oskarżać mnie, że przez całe życie ograniczałam ją w jedzeniu. I że to wywołało u niej kompleksy. Nie rozumiem, jak córka nie dostrzega, że w takim przypadku Zosia będzie miała kompleksy związane z nadwagą.

Co robić z krewnymi

Za 3-4 lata Zosia pójdzie do szkoły. W takim tempie będziemy musieli wozić dziecko do szkoły w wózku, bo samo już nie będzie mogło chodzić. Czyż rodzice tego nie rozumieją?

Nie rozumiem, dlaczego nie można dowiedzieć się, czym można karmić dziecko, a czym nie. Dlaczego na stole obiadowym ciągle pojawia się miska z cukierkami i ciasteczkami, a nie z owocami? Nie zauważyłam, żeby Zosia choć raz piła zwykłą czystą wodę. Dziecko nie zna umiaru, pozwala mu się  wszystko. Kim ta dziewczynka zostanie, jeśli nie zaczniemy zajmować się jej odżywianiem i wychowaniem już teraz?

Wszystko to próbowałam przekazać mojej córce i matce męża. Ale one mnie nie rozumiały. Oczywiście, mam prawie 60 lat, a wyglądam świetnie. Jestem szczupła, bo cały czas się ruszam. Nadal uprawiam jogę i jeżdżę na rowerze. Żadnych smażonych i tłustych potraw. A jeszcze chodzę do kosmetologa.

Matka męża nie jest taka, i nie potępiam jej. To tylko jej wybór. Ale nie chcę, aby dotyczyło to mojej wnuczki. Czy to naprawdę tak trudne do zrozumienia?