Moje życie nie zawsze układało się gładko: straciłam rodziców w wieku 11 lat. Na szczęście moja starsza siostra Maria zajęła się moim wychowaniem – życzliwość, którą zawsze będę doceniać. Po śmierci rodziców odziedziczyłyśmy dwupokojowe mieszkanie, w którym mieszkamy do dziś. Maria wyszła za mąż w zeszłym roku, a jej mąż Miron wprowadził się do nas.

Z początku nie sprzeciwiałam się, rozumiejąc ciężar ekonomiczny młodej pary...

Współistnieliśmy pokojowo, dopóki Maria nie zwariowała. Dowiedziawszy się o ciąży, Miron był zachwycony, ale zaskoczył mnie propozycją opuszczenia pokoju w celu umieszczenia tam dziecka. Jego pomysł tak mi się nie spodobał, że ​​zadałam sobie pytanie: Dlaczego miałabym rezygnować z mojego udziału?

Pomimo faktu, że mieszkanie było współwłasnością Marii i moją, a moja obecność nigdy jej nie przeszkadzała, nalegania Mirona na moją wyprowadzkę stawały się coraz silniejsze. Siostra stanęła w jego obronie, traktując jego uwagę jako żart, ale intuicja podpowiadała mi, że mówi najpoważniej jak to możliwe. Zaniepokojona i czująca się jak gość we własnym domu, opowiedziałam Marii o zachowaniu jej męża.

Ku mojemu przerażeniu bagatelizowała sytuację, zaprzeczając jego złośliwym zamiarom. Mimo to mogłam przejrzeć jego udawanie. Jestem na rozdrożu, rozdarta między dochodzeniem swojej pozycji jako pełnoprawnego współwłaściciela a brakiem chęci ingerowania w szczęście mojej siostry i jej powiększającej się rodziny. To trudna sytuacja i nie jestem pewna, co dalej robić.

O tym pisaliśmy ostatnio:

Z życia wzięte. „Mamo, węże wcale nie wyglądają jak babcia", powiedział chłopiec do zaskoczonej mamy

"Mój mąż zabrania mi komunikować z mamą. Mówi, że moja matka źle go traktuje, a ja do niej piszę, więc jestem po jej stronie"

Z życia wzięte. Poszłam na urodziny teściowej, chociaż ona i moja mama urodziły się tego samego dnia