Wybrali mu nawet odpowiednią partię ze swojego kręgu. Tylko Antoni powiedział im, że ożeni się ze mną po ukończeniu studiów. Pomimo tego, że rodzice byli temu przeciwni, zamieszkaliśmy razem. Po kilku miesiącach szczęśliwego życia dowiedziałam się, że spodziewam się dziecka. Oczywiście od razu mu powiedziałam.

I wtedy na progu naszego domu pojawiła się jego mama...

Przyniosła kopertę z pieniędzmi i grzecznie poprosiła, żebym raz na zawsze zniknęła z ich życia. Nikomu o tym nie mówiłam, po prostu zignorowałam tę wizytę. Po urodzeniu dziecka rodzice mojego męża odwiedzili nas w naszym skromnym mieszkaniu.

Tak, miejsca jest mało, ale szczęścia nie mierzy się w metrach. A potem mama męża powiedziała, że ​​syn nie jest do niego podobny… Kilka tygodni później wręczyła mu badanie z dowodem, że to dziecko podobno nie jest jego. Antoni wierzył. Spakował swoje rzeczy i zostawił mnie.

Tylko on był jedynym mężczyzną i oczywiście syn był jego. Na początku próbowałam go przekonać, płakałam, mówiłam, że to jakaś pomyłka. Ale on mi nie wierzył. Sprzedałam mieszkanie i przeprowadziłam się do innego miasta, bo chciałam z synem zacząć życie od nowa.

Wiele lat później przypadkowo spotkaliśmy Antoniego na konferencji. Został przeciętnym lekarzem, ożenił się z kobietą, którą zaakceptowali jego rodzice. Ja nauczyłam się być lekarzem wojskowym, samotnie wychowałam syna. Dopiero dziesięć lat później byłam w stanie zaufać innemu mężczyźnie. Teraz ja, mój mąż i troje dzieci mieszkamy w dużej przyjaznej rodzinie. Nie ma żadnej wyliczanki, że jedno dziecko nie jest jego. Mój obecny mąż kocha wszystkie dzieci jednakowo.

O tym pisaliśmy ostatnio:

Z życia wzięte. Poszłam na urodziny teściowej, chociaż ona i moja mama urodziły się tego samego dnia

Z życia wzięte. Mój mąż wypomniał mi, że wziął mnie do siebie z jedną torbą w ręku. Nie sądziłam, że jest taki podły

"Postanowiliśmy sprzedać mieszkanie babci. Kupić jej dwa mieszkania jednopokojowe, ale wyszło inaczej, niż zaplanowaliśmy"