Tak się złożyło historycznie, że są to główne funkcje małżeństwa. Ciągły rozwój, wzajemne zrozumienie, wręcz komunikacja – to sprawia, że ​​nasze życie jest łatwiejsze, nabiera sensu i sprawia, że ​​idziemy do przodu.

Są jednak chwile, kiedy mąż lub żona jest zbyt zależny od swojej drugiej połówki

A to powoduje pewne trudności w normalnym życiu rodzinnym. Jest nieporozumienie, zmęczenie ze strony partnera. W związku z tym zaczynają się niepotrzebne pretensje, kłótnie, a w rezultacie rozwód. A wszystko dlatego, że przed ślubem dokładne granice i pragnienia partnerów nie były przedyskutowane.

Czy wiesz, jak trudno jest patrzeć, jak twój własny syn, w ciągu swoich niepełnych 30 lat, zamienia się w prawdziwego odludka? Przestaje o siebie dbać, marudzi i w ogóle nie nawiązuje kontaktu nie tylko z rodzicami, ale nawet z rówieśnikami. Dla mnie i mojego ojca jest to prawdziwy problem, nad rozwiązaniem, którego spędziliśmy sporo czasu.

W latach studenckich, syn Andrzej próbował skoncentrować się na nauce. Zawsze chciał się szybko wzbogacić i niczego sobie nie odmawiać. Cóż, jeśli to go zmotywowało, nie mam nic przeciwko. Nawiasem mówiąc, miał też dziewczyny. Ale wydaje się, że to nic poważnego. Często widzieliśmy, jak zamykał się w pokoju, żeby rozmawiać przez telefon, ale jak na jego wiek było to więcej niż normalne.

A potem poznał Nadię. Odkąd to wszystko się zaczęło. Natychmiast przyprowadził ją do domu na spotkanie. Dziewczyna była bardzo urocza, dobrze udawała. Ale należała do tych, którzy znają swoją wartość. Moim zdaniem nawet przecenia samą siebie, jeśli wiesz, co mam na myśli. Cztery lub pięć miesięcy później syn ogłosił, że zamierza się ożenić.

Podjął taką decyzję z najwyższą odpowiedzialnością i niczego nie wymagano od nas, rodziców. Tydzień później Nadia zarządziła, że ​​miło byłoby przeprowadzić przynajmniej kosmetyczne naprawy w ich części domu. A co najważniejsze: wykonać kolejne wyjście na pierwszym piętrze. Aby w ten sposób oddzielić się od naszego skrzydła. Gdzieś w głębi duszy to zrozumiałam. Ale sam fakt takiej bezczelności mi nie odpowiadał, zwłaszcza że byli małżeństwem przez tydzień bez roku.

O tym powinno się rozmawiać: Z życia wzięte. Bezinteresownie zaopiekowałam się babcią. Mimo to, odmówiła mi mieszkania