Około rok temu zachorowała. Matka odmówiła opieki nad nią, a wujek nie mógł zostawić wszystkiego i przyjechać. Zaproponował, że co miesiąc będzie mi przysyłać pieniądze na opiekę nad babcią. Zgodziłam się. Mąż też nie był przeciwny. Zaprosiliśmy ją, żeby zamieszkała z nami.

Nie przypuszczałam, że babcia tak postąpi...

Jej obecność nam nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Cieszyłam się, że mamy więcej czasu na rozmowę. Tak żyliśmy sześć miesięcy. Przez ten czas mama w żaden sposób nam nie pomagała, a wujek regularnie nas finansował. Babcia prawie wyzdrowiała. Mimo tego, że nie pozwalałam jej nic robić w domu, wstawała i pomagała mi.

Byłam rozczarowana postawą dzieci wobec babci. Wydawała się być dobrą matką, ale ani matka, ani wujek nigdy nie dzwonili, ani nie pytali, chociaż wujek przysyłał pieniądze. Byliśmy sami u babci. Moja córka miała iść na studia. Mój mąż i ja oszczędzaliśmy na opłacenie czesnego. Babcia doskonale o tym wiedziała.

Często wspominała, że ​​oszczędza emeryturę na pogrzeb. I tak pewnego dnia poprosiła mnie, abym wysłała wszystkie jej oszczędności jej synowi Jurkowi, żeby mógł posłać swoje dzieci do szkoły. Wprawdzie nie oczekiwaliśmy od niej żadnej pomocy finansowej i nie pomagaliśmy jej dla zysku, ale nam, a zwłaszcza mnie, było żal. Wujek nieźle zarabia i zdecydowanie nie potrzebuje tych pieniędzy, a nam taka kwota bardzo by pomogła. Babcia nawet nie powiedziała nam „dziękuję” za opiekę...

O tym się mówi: Z życia wzięte. "Macie miesiąc, żeby się wyprowadzić", powiedziała teściowa po naszym ślubie

Zerknij tutaj: Z życia wzięte. Teściowa ma nieco ponad 40 lat, ale pomocy z jej strony nie mam

Nie przegap: Z życia wzięte. „Z każdą kolejną synową jest tylko gorzej”, lamentuje teściowa