Jakiś czas temu ukończyłam studia i zastanawiałam się, gdzie lepiej byłoby znaleźć pracę. Nie planowałam wówczas zamążpójścia, a tym bardziej rodzenia dzieci. Wyszłam z założenia, że zdam się na przeznaczenie i los.

I nie trwało to długo! To było trzy lata temu - było ciepłe lato, moja przyjaciółka i ja spacerowałyśmy wzdłuż nasypu i nagle się pojawił. Wyglądał jak zwykły facet, zaprosił nas do kawiarni, poczęstował lodami, a potem zabrał do domu. Zachował się bardzo przyzwoicie, bez chamstwa, nie nachalny. Udostępniłam mu swój numer telefonu.

Kilka dni później zadzwonił i rozpoczął się okres pięknych zalotów. Było wszystko: kwiaty, romantyczne kolacje i krótkie wycieczki. Po około sześciu miesiącach oświadczył mi się i podarował mi pierścionek z brylantem. Czy prosta dziewczyna z biednej rodziny wytrzyma taką presję?

Nawet podczas zalotów mojego przyszłego męża zdałam sobie sprawę, że daleko mu do biedaka. Jeździliśmy konno, pływaliśmy jachtem, mieszkaliśmy w luksusowych pokojach w drogich hotelach. Z nim po raz pierwszy wyjechałam za granicę i nauczyłam się prowadzić samochód. Nie trzeba dodawać, że psotna dziewczyna bała się odstraszyć to szczęście...

Trzeba było zobaczyć oczy krewnych, którzy przybyli na wesele...

Mąż kazał zadzwonić do wszystkich, niech się nikt nie obrazi, że go nie zaproszono. Jest rzeczą oczywistą, że wziął na siebie wszystkie wydatki, chociaż moi rodzice starali się w tym uczestniczyć. Mąż był nieugięty: zatrudniał stewardów i sam wszystko organizował. Jakie to było piękne!

Nawet po ślubie nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko mi się przytrafiło. Była sobie dziewczyna, która z całego swojego bogactwa miała tylko duże niebieskie oczy i smukłe plecy i nagle pojawiła się towarzyska winda, która uniosła mnie wysoko w niebo. Czułam się, jakbym latała ponad chmurami.

Gdy tylko zostałam oficjalną żoną, mój mąż totalnie się zmienił. Przestał już starać się mi zaimponować, czy zrobić przyjemność. Jednym słowem mąż przestał poświęcać mi tyle uwagi co wcześniej. Poza tym prosił, żebym nie spotykała się bez niego ze znajomymi, ale zawsze nie ma na to czasu. Rano wychodzi w interesach, wraca dość późno i chce odpocząć. Wykonuję prace domowe, gotuję i stale dbam o formę. Chce, żebym zawsze była zadbana i piękna.

Wydaje mi się, że mój mąż w ogóle mnie nie rozumie. Czuję, że usycham w domu, bo jestem dość aktywny w życiu. Rozmawialiśmy o tym, mój mąż stara się zrobić dla mnie coś miłego, daje mi drogie prezenty, ale nie znajduje czasu na pójście do restauracji, jak wcześniej. Mówi, że sprawy się nasiliły, ale nikomu nie może ufać. Patrzy na mnie z nadzieją, ale ja się boję, że będzie tylko gorzej...

O tym warto rozmawiać: "Przyjechałam do domu, aby odpocząć i podleczyć się, ale moim córkom to się nie spodobało"

Zerknij: "Julcia, przyniosłam Ci placki z kapustą. Jedz. Moja teściowa biega za mną jak kurka za jajkiem, a mimo to, bywam dla niej niemiła"

Smutna prawda: Z życia wzięte. "Kto ją zechce z trójką dzieci", powiedział znajomy o swojej żonie