Dwoje małych dzieci zostało pozostawionych same sobie, dopóki prawdziwi rodzice nie przybyli, aby je wychować i postawić na nogi. Wiek Mikołaja i Wiktorii nie stał się przeszkodą na drodze do tytułu „najbardziej ukochanych rodziców”.

Ich wnukowie szanują swoich dziadków, jak nikt inny...

Gdy chłopcy byli mali, w ich rodzinnym domu nie mogli zaznać radości dzieciństwa. Ojciec poniżał matkę, która pozwalała mu na wszystko, byle tylko pozwolił jej zostać. Nie miałaby dokąd pójść, szczególnie z dwojgiem małych dzieci... Ciągłe awantury, szarpaniny, zgniła atmosfera, która z czasem stawała się coraz bardziej mroczna. Nikt z klasy chłopców nie wiedział bardziej, niż oni, czym jest rodzinna rutyna. 

Wyprowadzili się z domu tak szybko, jak tylko zdołali, a to za sprawą rodziców mamy, która pewnego dnia trafiła do szpitala po wypadku i już z niego nie wróciła. Babcia i dziadek zabrali wnuki do siebie i zatroszczyli się tak, jak rodzice powinni troszczyć się o swoje dzieci. Lata mijały, z chłopców wyrośli mężczyźni, którzy mieli dobre wykształcenie i pozakładali własne rodziny. Wiktoria i Mikołaj wciąż uczestniczyli w życiu dorosłych wnuków.

Pewnego dnia, pracownicy opieki społecznej dodzwonili się do starszego z braci i poinformowali, że ich ojciec ciężko zachorował i wymaga stałej opieki do końca życia. Młodzieńcy nie mieli wątpliwości, co zrobią w tej sytuacji. Ich decyzja mocno oburzyła krewnych ojca, jednak bracia byli zdecydowani - dom starców będzie idealnym miejscem dla osoby w tak złym stanie. Nie chcieli, aby biologiczny ojciec powrócił do ich życia, nie po tym, co przez niego przeżyli...

Nie przegap: "Postanowiłam pochwalić się córce mieszkaniem, które dla siebie kupiłam. Nie zareagowała tak, jak oczekiwałam"

Zerknij: „Mamo, dlaczego pokłóciłaś się z moim mężem”, zapytała córka. To był ostatni raz, gdy Klaudia zaoferowała dzieciom swoją pomoc

O tym się mówi: "Mama krzyczała, że ​​ja znalazła „księcia” i niczego mi nie brakuje. Ale to nie wszystko - oddaje biednemu synkowi to, co dostaje ode mnie"