Zawsze to niedogodność. Nie zrobisz żadnych remontów, nie możesz mieć kota. Nawet nie myśl o dzieciach. Płacisz pieniądze za cudze mieszkanie, do którego nie masz żadnych praw. W każdej chwili możemy zostać poproszeni o odejście.

Dlatego bardzo chcieliśmy zdobyć własne mieszkanie

Niech jest małe, choćby nie tuż obok pracy (na szczęście nasze miasto jest małe, szybko można dojechać tam, gdzie trzeba), ale własne. Pracowaliśmy, oszczędzaliśmy, odkładaliśmy, patrzyliśmy na opcje, wątpiliśmy... Ale ostatecznie udało nam się kupić jednopokojowe mieszkanie.

Dla mnie i mojej żony było to wspaniałe święto. Oczywiście musiałem wziąć kredyt i pożyczyć pieniądze od znajomych. Krótko mówiąc, mamy jeszcze ponad rok do spłacenia, ale to nas nie przeraża. Nie ma więcej czynszu do płacenia, więc damy sobie z tym radę. Inaczej nie może być.

Nawiasem mówiąc, nie braliśmy pieniędzy od rodziców ani ze strony mojej, ani ze strony mojej żony. Wszystko samodzielnie. Nie są bogaci, mieszkają na przedmieściach, tam nie da się dużo zarobić, ale wydatki zawsze będą. Tak, i jakoś czujesz się bardziej komfortowo, kiedy kupujesz na własną rękę i nie błagasz o wsparcie swoich bliskich.

Rodzice jednak upierają się, że wypadałoby urządzić parapetówkę dla najbliższych i przyjaciół i wciąż jesteśmy krytykowani z tego powodu. Nie robimy parapetówki, gdyż nie mamy na to pieniędzy. Moja żona uważa, że jeśli coś się organizuje, trzeba to zrobić na jak najwyższym poziomie, na który nas obecnie nie stać...

O tym pisaliśmy ostatnio:

"Nie odwiedzałam ojca, wykręcając się nauką. Gdy rano zadzwonił telefon, żałowałam swoich czynów"

"Mój mąż zabrania mi komunikować z mamą. Mówi, że moja matka źle go traktuje, a ja do niej piszę, więc jestem po jej stronie"

Otworzyłam serce przed moją przyjaciółką, a ona mnie zdradziła. Po naszej rozmowie cała wieś znała moje sekrety