Odkąd się pokłóciliśmy, zaczęliśmy być uważani przez moich bliskich za największych egoistów, którzy w ogóle nie przejmują się tym, jak będzie się czuło dziecko. Ale mama i siostra nawet nie zamierzają sprzedawać samochodu, żeby jakoś pomóc w leczeniu, jakby ta sytuacja w ogóle ich nie dotyczyła, a ja i mój mąż musimy stracić majątek w imię zdrowia siostrzeńca.

Mają w tym względzie zbyt podwójne standardy

Nie urodziłam się sama w rodzinie, nadal mam siostrę, która jest kilka lat starsza ode mnie i nigdy nie mogliśmy znaleźć z nią wspólnego języka, każdy nasz dialog zamieniał się w jakiś skandal. Jako dziecko chciałem się z nią w jakikolwiek sposób dogadać, nawet wszystkim się dzielić, a ona w odpowiedzi tylko się na mnie złościła i we wszystkich sytuacjach budziła we mnie poczucie winy.

Obie z siostrą miałyśmy wesele w tym samym roku, tyle że ona pobrała się wiosną, a ja wczesną jesienią. Zaraz po ślubie zaczęłam oszczędzać z mężem pieniądze na mieszkanie, a moja siostra po prostu wprowadziła się do męża, który miał wtedy przestronne mieszkanie.

O dzieciach nawet nie myśleliśmy, bo od samego początku przyświecał nam cel – zdobycie własnego mieszkania. Myślałam, że przynajmniej moja siostra urodzi dziecko wcześniej, ale ona też jakoś o nim nie myślała.

Kilka lat później moja siostra i jej mąż kupili nowy samochód, a ja i mój mąż w końcu zaoszczędziliśmy wystarczająco dużo pieniędzy na własne mieszkanie. Półtora roku temu mogliśmy kupić jednopokojowe mieszkanie, ale nie bardzo chcieliśmy mieszkać w tak małym mieszkaniu, zwłaszcza że ​​musieliśmy gdzieś wychować dziecko, więc chcieliśmy odłożyć, chociaż na mieszkanie dwupokojowe. Nie mieliśmy też zamiaru przez długi czas wydawać dużej części miesięcznej pensji na kredyt hipoteczny, bo łatwiej jest odłożyć określoną kwotę i od razu wszystko spłacić.

Kilka miesięcy później moja siostra zaszła w ciążę, mieli urodzić dziecko znacznie wcześniej, ale ze względu na problemy zdrowotne musieli to przełożyć. Ta wiadomość najbardziej ucieszyła moją mamę i bez zastanowienia zaczęła nas też na siłę zmuszać do posiadania dziecka, bo moja mama nie chce tylko jednego wnuka. Najprawdopodobniej byłaby zadowolona z tej wiadomości, gdybym ja też wkrótce zaszła w ciążę, a nasze dzieci były w tym samym wieku, wtedy można by je razem wychowywać. Na razie nie zwracałam uwagi na słowa mamy, bo już prawie oszczędzałyśmy na własne mieszkanie.

Kiedy siostra urodziła dziecko, stało się jasne, że urodziło się ono z wadą wrodzoną i na jego leczenie potrzeba było ogromnych pieniędzy. Wszystko można wyleczyć operacją, ale na to potrzeba dużo pieniędzy. Musiałaby zapłacić nie tylko za jedną operację, ale także za rekonwalescencję, która trwałaby co najmniej sześć miesięcy.

Siostra bardzo martwiła się o zdrowie noworodka i nie chciała go skazywać na chorobę, dlatego zaraz po porodzie zgodziła się na operację. Moja mama i siostra postanowiły wziąć część zaoszczędzonych pieniędzy i nie zapomniały mnie o to zapytać. Nie chciałam zostawić siostry i siostrzeńca w tarapatach, mąż też wspierał, więc daliśmy im pięćdziesiąt tysięcy na leczenie. Jednak zamiast słów wdzięczności, moja siostra i mama jednomyślnie powiedziały:

I to wszystkie twoje pieniądze? Wydawało mi się, że oszczędzasz na mieszkanie, a to oznacza, że ​​musisz mieć dużo więcej pieniędzy. Nie dasz? Czy w ogóle przejmujesz się tym, że Twój nowo narodzony siostrzeniec nie czuje się dobrze?

Nie zamierzam oddać wszystkich naszych oszczędności mojemu siostrzeńcowi. Cokolwiek próbowałam wytłumaczyć mamie i siostrze, one nie chciały mnie słuchać, bo oczekiwały, że rozdam wszystkie oszczędności i porzucę marzenie o kupnie mieszkania na kolejne pięć lat. Obelgi posypały się na mnie bezlitośnie, że jestem egoistką, jednak ja uważam, że sprzedanie nowego samochodu, który siostra i szwagier kupili niedawno, rozwiązałoby w całości problem finansowania leczenia siostrzeńca. Zawsze mogą kupić tańszy samochód. Też dojadą nim pod szpital!

O tym pisaliśmy ostatnio: Pamięć coraz bardziej zaczęła zawodzić seniora. Jednak w dniu rocznicy ślubu z babcią poprosił o zabranie go do sklepu

Mój dziadek ma 85 lat, z czego 60 był żonaty z moją babcią. Odkąd pamiętam, zawsze zadziwiali mnie swoją miłością. Pamięć dziadka coraz bardziej go teraz zawodzi. Prognozy lekarzy są niekorzystne. Widzę, jak czasami jest ciężko mojej babci z nim. Zapomina o tym, co wydarzyło się dosłownie 5 minut temu, albo wręcz przeciwnie, zaczyna przypominać sobie wydarzenia sprzed 10 lat, jakby wydarzyły się wczoraj.

Na początku jego stan mnie przerażał. Ale nie jestem już dzieckiem i doskonale rozumiem, że tego procesu nie da się uniknąć według współczesnej medycyny. Wspieram bliskich, jak mogę, często przychodzę do dziadka i idziemy na spacer. To prawda, rzadko się zgadza. Odpowiada, że ​​właśnie wrócił ze spaceru... A babcia mówi szeptem, że dziadek od kilku dni nie wychodził na dwór.

Popularne wiadomości teraz

Nowe informacje w sprawie śmierci Krzysztofa Krawczyka. Jego żona może mieć przez to problemy

Nowe, zaskakujące informacje na temat stanu zdrowia córki Ewy Błaszczyk. Jest nadzieja

Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze

Niesamowita fotografia zielonego psa podbija sieć. Znana jest przyczyna jego dziwnego wyglądu

Pokaż więcej

Babcia zawsze się nim opiekuje. Czyta mu ulubione książki, razem oglądają stare filmy i słuchają płyt z młodości. Są chwile oświecenia, kiedy wygląda na to, że dziadek jest całkowicie zdrowy. Ale ostatnio zdarzało się to bardzo rzadko.

Miłość jest silniejsza niż choroba

Niedawno przyjechałem odwiedzić moich krewnych. Przyszedłem wcześnie rano: dziadek siedział w salonie, a babcia jeszcze spała. Nieoczekiwanie dla mnie dziadek poprosił mnie, abym zabrał go do sklepu. Zostawiłem wiadomość dla babci i poszliśmy.

W supermarkecie dziadek sam wziął wózek i poszedł do działu ze słodyczami. Kiedy zobaczyłem, co wkłada do wózka, łzy napłynęły mi do oczu. Były ulubione słodycze babci, ciastka i czekoladki. Potem poszedł po herbatę i owoce.

Zapytałem dziadka, z jakiej okazji. Spojrzał na mnie zdziwiony i powiedział: „Dzisiaj moja ukochana i ja obchodzimy rocznicę! Nasze małżeństwo ma 61 lat. Czy masz coś przeciwko jeśli w drodze do domu zatrzymamy się w kwiaciarni?" Byłem zdumiony tym, co się stało. Mimo choroby dziadek nie zapomniał o swojej rocznicy z babcią.

Kiedy wróciliśmy, moja babcia już na nas czekała. Dziadek dał jej luksusowy bukiet jej ulubionych kwiatów, resztę prezentów i powiedział: „Przepraszam, że nie miałem czasu przygotować śniadania, a to z okazji naszej rocznicy ślubu, kochanie!” Babcia płakała.

Zdaje się, że znowu uwierzyłem, że pamięć dziadka może jeszcze wrócić i on wyzdrowieje. Tak szczęśliwej rodziny nie widziałem od dawna. Jaka szkoda, że ​​w tym momencie czas nie mógł się zatrzymać.