Wielokrotnie mogliśmy słyszeć historię o trzymających się maminej spódnicy mężczyznach. Ich nieporadność życiowa zwykle wynika z tego, jak byli traktowani przez matkę w dzieciństwie. Okazuje się też, że nadmierne przywiązanie dziecka do siebie może być wynikiem kalkulacji i zwykłego egoizmu.

Ciężka sytuacja finansowa skłoniła ją do przeprowadzenia dochodzenia

Między innymi z tego powodu wzięły się liczne historie o złej teściowej i synowej, które zaciekle stają w szranki o względy młodzieńca. Wielu matkom dorosłych synów nie mieści się w głowie to, że po ślubie ich uwaga i finanse, w dużym stopniu przekierowane są na inną kobietę.

Gdy 35-letnia Mariola zaczęła zastanawiać się, jakim cudem stan konta tak szybko topnieje, nie przypuszczała, że jej mąż lwią część domowego budżetu przeznacza na dofinansowanie własnej matki. Przypuszczalnie Mariola nie byłaby bardzo zdenerwowana tą informacją, gdyby nie była od wielu miesięcy jedyną osobą zarabiającą pieniądze.

Okazuje się, że jej mąż Przemysław okłamywał ją, mówiąc, że idzie na rozmowę w sprawie pracy. W rzeczywistości szedł do swojej mamy, gdzie mógł swobodnie i bez awantur spędzać czas przed telewizorem. Z domowego budżetu robił matce zakupy, opłacał jej rachunki i często dofinansowywał pobyt w sanatorium w zamian za możliwość przebywania w jej domu.

Gdy Mariola odkryła prawdę, spakowała wszystkie rzeczy męża i wysłała na stałe do matki. Wieczorem zadzwoniła do mnie teściowa i zaczęła krzyczeć: „Jak możesz zabronić swojemu synowi pomagać matce? Czy ty w ogóle masz sumienie?” Antonina ma zaledwie 60 lat, jest już na emeryturze. Prawdę mówiąc, nie wygląda na kobietę, która nie potrafi o siebie zadbać - przyznała zdenerwowana. Teraz żyje się jej lżej, gdyż ma na utrzymaniu tylko siebie, a nie trzy osoby.