Wcześniej mogła rozpieszczać męża piklami, pocierać mieszkanie do połysku, ale teraz wszystko było w pośpiechu.

Musiała przejść na półprodukty, a w weekendy robiła przygotowania na cały tydzień. Lodówka była wypełniona pierogami, klopsami, naleśnikami, tak że po pracy trzeba było tylko podgrzać.

Wścibska teściowa i jej zazdrość

Teściowa była bardzo niezadowolona z takiego sposobu życia. Uważała, że ​​ich lodówka jest pusta, a jej syn głoduje. Tymczasem Adrian triumfalnie oznajmił, że jego żona jest dobrze zorganizowana, wszystkim zarządza i pysznie gotuje.

Teściowa strasznie nie lubiła gotować. Dlatego po takich słowach zaczęła lamentować, że jej syn dobrze żyje, jego żona dobrze go karmi, a ona nie ma nikogo, kto by się nią zaopiekował. Wychowała dzieci i jest teraz samotna. Nie ma sprawiedliwości.

Syn wstydził się, że ma urozmaicone menu, a mama "głodowała". Poprosił żonę, żeby usmażyła więcej naleśników. Nie odmówiła. Następnym razem kobieta zamówiła kotlety, potem pierogi. W rezultacie w weekend Maria ugotowała porcję dań, biorąc pod uwagę swoją teściową. Potem zaczęło się w dni powszednie.

Syn próbował wytłumaczyć mamie, że nie może codziennie przynosić jej jedzenia, bo Maria nie ma czasu wszystkiego ugotować, że mama potrafi sama sobie gotować. W końcu cały dzień siedzi w domu.

Mama zaczęła wywierać presję i brać syna na litość, że jeśli tak, to niczego jej nie potrzeba. Kiedy umrze, wszyscy odetchną z ulgą. Adrian natychmiast poczuł się winny. 

Mężczyzna nie wiedział, jak powiedzieć o tym żonie. Do pewnego stopnia wstydził się swojej mamy, więc postanowił potajemnie wyjmować jedzenie z lodówki.

Jednak Maria bardzo dobrze znała apetyt męża. Ponadto gotowała ściśle w porcjach. Przycisnęła trochę męża, a on się przyznał. Była bardzo zła, że ​​robią to za jej plecami. Nie gotowała już dla całego kółku wojska. Po prostu przestała rozmawiać z teściową. Później pogodziła się z mężem i znów zaczęła gotować pyszności. Teściowa nie dostała nic więcej.