Po prostu wyglądała niezdrowo. Tego dnia zazwyczaj pogodna i rozmowna teściowa w ogóle się nie uśmiechała i nie opowiadała najnowszych plotek zasłyszanych od ukochanej sąsiadki Marty.

„Może herbaty z piankami marshmallow?” Zaproponowałam matce Adama.

„Nie odmówię”, odpowiedziała, nie podnosząc wzroku.

Anna usiadła przy stole, odgryzła kęs słodkiego poczęstunku i nagle zeskoczyła ze stołu i pobiegła w stronę toalety.

- Co jest z nią nie tak? Zapytałam mojego męża.

- Pewnie coś źle zjadła, więc zachorowała.

Kilka minut później matka mojego męża wróciła na swoje miejsce.

Może zatruty? Czy masz temperaturę? Zmierzmy! jej syn się nią opiekował.

„Nie, nie, dzięki, synu. Nie jestem chora.

"Dlaczego wyglądasz na tak zmęczona?" Adam nie wahał się.

„Ja…” matka zawahała się.

- Co?

- Jestem w ciąży. Nie wiem od kogo – wypaliła teściowa.

Popularne wiadomości teraz

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Katarzyna Dowbor pochwaliła się kuchnią. Jest perfekcyjna w każdym calu

Nowe informacje w sprawie śmierci Krzysztofa Krawczyka. Jego żona może mieć przez to problemy

Niesamowita fotografia zielonego psa podbija sieć. Znana jest przyczyna jego dziwnego wyglądu

Pokaż więcej

Z tego co słyszałam, kubek wypadł mi z rąk. Ale nikt nawet nie zwrócił uwagi na dźwięk tłuczonego szkła.

Oto wiadomości. Co się dzieje? Anna miała już 56 lat. Żyła cichym, spokojnym życiem. Praca, dom, aw niedziele – spacery z ukochanymi wnukami. Ale najwyraźniej nie w pełni wiedzieliśmy, jak żyje samotna kobieta.

Wszyscy milczeli, a teściowa cicho szlochała.

- Czekaj, mamo! Jesteś pewna? Może to jakiś błąd? Mąż przerwał milczenie.

„Nie”, Anna pokręciła głową i wręczyła nam protokół USG.

We wniosku lekarza napisano: „Ciąża 11 tygodni”.

- A kto może być ojcem dziecka? zapytał jej syn.

„Albo Paweł, albo Andrzej, albo Krzysztof” – trajkotała matka.

Tym razem kubek wypadł mężowi z rąk. Było coś do zdziwienia.

No dobra, Paweł: Sąsiad Anny, mężczyzna od lat, też jest samotny. To mogliśmy zrozumieć. Ale Andrzej i Krzysztof! Młodzi chłopcy pracowali w tym samym magazynie, co matka mojego męża. Andrzej był w naszym wieku - miał 25 lat. A Krzysztof w ogóle niedawno wrócił z wojska. Miał zaledwie 20 lat.

- Tak dobrze. Co mówią lekarze? Adam nadal wypytywał matkę.

- Mówią, że moje ciało jest zdrowe, mogę urodzić dziecko. Potrzebny jest tylko specjalny nadzór. Według USG z dzieckiem wszystko jest w porządku, dobrze się rozwija.

- Co myślisz?

- Urodę - odpowiedziała pewnie teściowa - A jak się urodzi, to zrobię test DNA. Oczywiście nie potrzebuję alimentów. Tak, dla siebie. Przynajmniej wiedz, jakie drugie imię nadać synowi lub córce.

Od tego momentu w naszej rodzinie zaczęło się nowe życie. Wszyscy traktowaliśmy teściową w jej ciekawym położeniu z troską i zrozumieniem. Znaleźliśmy nawet dla niej dobrze płacącego lekarza, który zgodził się zająć ciążą.

Wkrótce brzuch Anny zrobił się okrągły. Dziwnie było na nią patrzeć, ale staraliśmy się nie okazywać naszego niekończącego się zaskoczenia i oczywiście zwykłej ludzkiej ciekawości.

Teściowa próbowała ukryć brzuch w szerokich ubraniach: wszyscy bali się, że jej trzej podejrzani ojcowie zobaczą jej trudną sytuację.

„Nawet nie wiem, jak poinformować władze, że idę na urlop macierzyński”, narzekała, jedząc więcej zielonych truskawek, „zrezygnuj z czegoś… Ale wtedy też nie dostanę zasiłku… Ale ja trzeba z czegoś żyć.

O ciąży Anny dowiedzieli się dokładnie w dniu, w którym przyniosła zwolnienie lekarskie do pracy. Wiadomość, że 56-letnia magazynier spodziewa się dziecka, podekscytowała całą firmę. Szczególnie zaniepokojeni byli Andrzej i Krzysztof.

W dniu, w którym teściowa poszła na urlop macierzyński, w naszym mieszkaniu pojawił się niespodziewany gość z mężem. Andrzej stanął na progu. Ten sam, jeden z domniemanych ojców dziecka. Nie wiedział o przygodach Anny i był pewien, że kobieta jest z nim w ciąży.

- Jestem gotów zapłacić alimenty, wesprzeć matkę, ale nie wyjdę za mąż. Może napisać do mnie dziecko, ale nie będę miała nic wspólnego z jego wychowaniem - powiedział 25-latek.

„W porządku”, odpowiedziałem spokojnie. Dlaczego sam nie powiesz Annie?

Andrzej spuścił oczy. Stało się jasne: wstydził się i bał iść do matki swojego dziecka.

- To twoja sprawa. W każdym razie nikt nie zmusza cię do komunikowania się z synem lub córką – dodałem, nie czekając na odpowiedź na moje pytanie.

Na tym ładnie się pożegnaliśmy i zamknąłem za chłopcem drzwi. Nagle ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi. To był Krzysztof. I nie był sam, ale z matką.

- Jestem gotów zapłacić tyle, ile chcesz, ale proszę, nigdy nikomu nie mów, że twoja mama spodziewa się dziecka od mojego syna! Ma dziewczynę, wkrótce się pobierają! zapytała mama Krzysztofa.

Cóż, dzisiaj jest ten dzień. A co, młody tata sam połknął język? Stoi cicho przy spódnicy matki, z oczami wbitymi w podłogę, jak pierwszoklasista. Cóż, człowieka już nie ma. Ma też ślub na nosie. Dokąd zmierza ten świat?

„Nie potrzebujemy pieniędzy” – powiedziałem. - Do widzenia. Nie znamy ciebie, ty też nie znasz nas.

Zatrzasnąłem im drzwi przed nosem. Pochłonął mnie gniew. Nie, no, oczywiście, Anna coś zrobiła, ale co się dziś stało z chłopami? Nikt nie chce brać odpowiedzialności za swoje czyny. Wiedzą tylko, jak jęczeć.

Po kilku godzinach przyszedł Paweł. W jego rękach był tort i kwiaty.

– To dla ciebie – wyciągnął bukiet – mam na imię Paweł i prawdopodobnie jesteś synową Anny.

- Tak to prawda.

- Pozwól mi odejść?

„Oczywiście, wejdź, zaraz nałożę herbatę” – pospieszyłam.

„Dziś dowiedziałem się, że Anna… Przepraszam, Anna jest w ciąży” – zaczął z daleka.

- A co o tym myślisz? – zapytałem rozkazującym głosem.

Mężczyzna uśmiechnął się i powiedział:

- Jestem szczęśliwy! Dzieci są darem. I nie daj się zwieść naszemu wiekowi. Jestem pewien, że będziemy wspaniałymi rodzicami dla tego dziecka.

Byłem zaskoczony. Naprawdę, na tym świecie wciąż są prawdziwi mężczyźni. Ale przecież dziecko, może nie od niego… Dobra, niech sami się tym zajmą.

„Jesteśmy bardzo zadowoleni” – wybrałem słowa odpowiedzi. - Cóż, dlaczego do nas przyszedłeś?

— Zapraszam na nasz ślub. Oto zaproszenie! Mieliśmy jechać z Anną, ale zachorowała i została w ostatniej chwili w domu.

Kurczę! Więc już złożył jej ofertę, a nawet zabrał ją do urzędu stanu cywilnego! Moja teściowa najwyraźniej ma szczęście do mężczyzny.

Miesiąc później odbyła się uroczysta rejestracja naszych nowożeńców. A miesiąc później Anna urodziła piękną dziewczynę, Katarzynę. I wiesz, była niezwykle podobna do Pawła. Test DNA potwierdził, że rzeczywiście była to jego własna córka.

Teraz dziewczynka ma już 5 lat, chodzi do przedszkola i uprawia sport. Ostatnio Katarzyna zajęła pierwsze miejsce w zawodach gimnastyki artystycznej. Trenerzy mówią, że ma przed sobą wspaniałą przyszłość.

Dziękujemy Ci za przeczytanie artykułu do końca. Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na https://kraj.life/