Tak bardzo spodobał mi się ten rodzaj niedrogiego kolekcjonowania, że do dziś nie mogę sobie odmówić kolejnych poszukiwań cennych okazów.

Mój mąż i dzieci tego nie akceptują

Wnuki prawdopodobnie też byłyby temu przeciwne, ale istota konfliktu nie jest dla nich jeszcze jasna. Przede wszystkim oczywiście przeciwko mojemu mężowi, bo on regularnie musi oglądać moje nabytki. I choć często powstrzymuje się przed kupowaniem rzeczy, które są mu zupełnie niepotrzebne, to jednak często udaje mi się go przekonać, że mój nowy zakup jest warty uwagi.

Moja kolekcja jest bardzo rozległa i zróżnicowana. Znajdują się w niej różnego rodzaju bibeloty i antyki, które mają szansę okazać się cennym nabytkiem! Jednak ciężko mi jest przekonać męża do mojego punktu widzenia.

Jednakże problem nie tkwi tylko w tym, że moja kolekcjonerska pasja wprowadza nieporządek do naszego domu, ale również pochłania dużo czasu i pieniędzy. Często wydaję kwoty, które kolekcjonersko-publicystyczny portal określa jako "wersja premium" dla danego przedmiotu. Mój mąż twierdzi, że to skrajna głupota. Z kolei ja uważam, że moja pasja daje mi dużo radości i jest inwestycją w moją osobowość.

Zwykle staram się być rozsądna i kontrolować swoje wydatki, ale czasami chęć posiadania nowego okazu jest tak silna, że nie potrafię się oprzeć. Rozmawiamy o tym z mężem i staram się zrozumieć jego perspektywę, ale nie chcę zrezygnować z czegoś, co mnie pasjonuje.

Reasumując, moje zamiłowanie do kolekcjonowania może wprowadzać nieporządek do naszego domu i pochłaniać duże sumy pieniędzy, ale jednocześnie daje mi dużo radości i satysfakcji. Szukam sposobów na to, aby pogodzić moje hobby z życiem rodzinnym i zrozumieć potrzeby mojej rodziny.

Jednak pewnego dnia, gdy mąż zakpił z otwieranego jaja, które kupiłam na pchlim targu, okazało się, że kolekcjonerzy zaoferowali mi na pewnym forum majątek za ten drobiażdżek. Po tym, jak pokazałam mężowi proponowane kwoty, sam pojechał na pchli targ w poszukiwaniu cennych okazów!