Pewnego dnia nagle zaczęła mówić o dorosłej córce, z którą w ogóle nie ma kontaktu. Ula była smutna i milcząca.

To zupełnie do niej niepodobne, zazwyczaj jest wesoła i bardzo aktywna. Milczała przez długi czas, a ja nie chciałam wchodzić z pytaniami. Nagle powiedziała: „Minęły już dwa lata, możesz sobie wyobrazić. Od tamtej pory żadnego telefonu, żadnej wiadomości. Dzwoniłam, ale najwyraźniej zmieniła swój numer. Teraz nie znam adresu...” Potem przez chwilę milczała, jakby postanowiła opowiedzieć historię od początku. Potem głośno wypuściła powietrze i zaczęła swoją historię.

O dobrej córce

Wiesz, byliśmy szczęśliwą rodziną. Ja i mój mąż poznaliśmy się, gdy byliśmy młodzi, ale postanowiliśmy nie spieszyć się z dziećmi. Dużo podróżował, pozwalała mu na to praca. Dobrze się żyło, nie ma co mówić. Udało się kupić trzypokojowe mieszkanie. Nigdy się tym nie chwaliliśmy, ale bardzo kochaliśmy nasz dom.

Mój mąż wszystko tutaj robił sam, uwielbiał majsterkować. Całe życie marzył o tym, jak kupi mieszkanie, wyposaży je wraz z żoną i będzie miał dzieci. I tak się stało. Mamy córkę. Jak bardzo ją kochał, słowa nie są w stanie przekazać. Pomyślałam wtedy, że nie ma na świecie nikogo szczęśliwszego ode mnie i nie może być.

Mój mąż odszedł z tego świata 10 lat temu. To było trudne dla nas obojga. Cóż mogę powiedzieć, nawet teraz nie mogę dojść do siebie. Nie mogę bez niego żyć, jest tak pusto. Córka odeszła wtedy ode mnie. Chciała mieszkać sama, wyprowadziła się do mieszkania. Nie zatrzymywałam jej, każdy musi budować własne życie.

Czasem mnie odwiedzała, ale dwa lata temu przyszła z nieoczekiwaną prośbą. Córka zdecydowała, że ​​nadszedł czas, aby miała własne mieszkanie. Chciała wziąć kredyt hipoteczny. Od razu jej powiedziałam, że nie jestem w stanie jej pomóc. Po śmierci męża z naszych oszczędności zostało niewiele. Długo chorował, na leczenie poszło dużo pieniędzy, a moja emerytura jest niewielka.

Potem zaproponowała mi zamianę mieszkania. Rozumiem, że chciała znaleźć swój kąt. Ale nie zgodziłam się na taką wymianę. Nie, nie zależy mi na pieniądzach. Ale mieszkanie… Wszystko tutaj przypomina mi mojego męża. Jak mogę to sprzedać?

Powiedziała mi, że to było jej dziedzictwo. I nie ma wątpliwości, że sama chciałam, żeby później zamieszkała w tym mieszkaniu, żeby o nas pamiętała. Ale ona nawet nie chciała słuchać moich argumentów. Zaczęła na mnie krzyczeć, a potem obraziła się i wyszła. Od tego czasu minęły dwa lata, a ona nie przychodzi, nie dzwoni…

Od naszej wspólnej znajomej dowiedziałam się, że nadal męczy ją kredyt hipoteczny, spłaca go sama. Do tego praca na dwa etaty. Bez rodziny, bez dzieci. A jak ma kogoś poznać, skoro jest ciągle w pracy? A teraz nie mogę się do niej dodzwonić. Wygląda na to, że zmieniła numer...

O tym pisaliśmy ostatnio:

"Nie wiem, jak podzielić mieszkanie między dwie córki, żeby nikt się nie obraził. Nie chcę, żeby się pokłócili przez spadek"

"Trzy lata temu odpoczywałem w sanatorium i spotkałem istną królową. Wielka miłość na stare lata, ale jest pewien problem"

"Przed laty mój ojciec zostawił nas i odszedł do innej. Ostatnio znów się pojawił, a mama zaskoczyła nas swoją decyzją"

Popularne wiadomości teraz

Przez wiele lat ukrywała prawdziwe nazwisko. Jak faktycznie nazywa się Beata Tyszkiewicz

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Niesamowita przemiana. Przed laty okrzyknięto ją najbrzydszą panną młodą. Zmieniła się nie do poznania

Prosty sposób na załatanie dziury w ubraniach bez użycia igły i nici. Mało kto wie o tym triku

Pokaż więcej